środa, 11 stycznia 2012

W głębi

Można lubić nurkowanie, bądź nie, ale to robi wrażenie.


wtorek, 3 stycznia 2012

Terapia

Dzisiaj szłam na terapię w humorze absurdalnie dobrym. Po pierwsze ten Turner, po drugie komuś spodobało się coś, o czym myślałam, że mu się nie spodoba, po trzecie okazałam asertywność w odmówieniu mojej mamie przysługi, o którą mnie prosiła, a której absolutnie nie powinnam wykonywać.
W sumie to dowiedziałam się o sobie dzisiaj paru dziwnych, ale całkiem logicznych rzeczy. Takich mini wniosków, które wyciągała moja terapeutka. Dzisiaj skupiła się na mężczyznach w moim życiu, seksie i nieco, ale nie za wiele, na pisaniu. Powiedziała, że pierwszy raz spotyka kogoś, kto żyje w tak odrealnionym świecie, jak ja. Zapytała się, czy śnię i co sądzę o snach, a kiedy odpowiedziałam jej, że 1/4 ze mnie to są moje sny, pokiwała głową, jakby coś do niej dotarło. W przyszłym tygodniu mamy o tym rozmawiać.
Zadawała dziwne, takie jakby "znienacka" pytania o to, co czym marzę. Gdybym miała dzień życia przed sobą, co bym chciała zrobić. Kazała mi, wredota, odpowiadać od razu bez zastanowienia.
Ogólnie wyszłam z wypiekami na policzkach, pełna jakiejś takiej buzującej we mnie energii. Z uśmiechem na ustach.

Potem było mi dane spotkać w tramwaju drugiego przystojnego mężczyznę! w dniu dzisiejszym. Mnie się naprawdę rzadko ktoś podoba, więc jak jest ich dwoje jednego dnia, to jest święto ;)
A ów pan był Japończykiem! Jechał ze swoją przyjaciółką, chyba Polką ( pochyloną nad przewodnikiem Krakowa) naprzeciw mnie w tramwaju. Parę razy nasz wzrok się spotkał i wtedy uśmiechaliśmy się do siebie. Ja bo miałam cudowny humor i w tej chwili uwielbiałam cały świat, a on...Kto go tam wie, może udzielił mu się mój promienny nastrój :)

"Najważniejsze jest światło"

Dzisiejsza wystawa zakończyła się dla mnie kilkoma konkluzjami. Jedną z nich było: Nigdy nie wybierać się na wystawę w ostatnich dniach jej otwarcia. Powiedzieć, że były tłumy to mało.
Nie jestem specjalistą od malarstwa, właściwie to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem totalnym amatorem w tej dziedzinie, mój zachwyt więc nie miał nazwy, był po prostu czystym zachwytem. Jak zauroczona wpatrywałam się w ostre, śmiałe pociągnięcia pędzla, którymi ten człowiek odmalował światło. Od niektórych obrazów dosłownie bił blask, czasem złocisty, czasem mroczny. Spędziłam tam dwie godziny, zastygając przed kolejnymi dziełami.
Uwierzcie lub nie, ale miałam też na wystawie doświadczenie erotyczne :)
Było tam dwoje osobników płci męskiej. Francuzów, jak się okazało, kiedy wymienili się uwagami na temat obrazów. Też tracili na oglądanie mnóstwo czasu cierpliwie znosząc przetaczanie się obok nich tłumów. Od razu jakoś założyłam, że to geje. Może dlatego, że obaj byli bardzo przystojni i bardzo dobrze ubrani. Jeden szczególnie wpadł mi w oko. Może nie miał długich włosów, ale za to bardzo czarne, blada karnację i ciemne oczy. Szedł tak krok za mną, ale rzadko kiedy oglądaliśmy jeden obraz w tej samej chwili. W pewnym momencie, oglądając wyjątkowo duże dzieło zbliżyłam się, żeby przyjrzeć się szczegółom, a potem cofnęłam, żeby objąć wzrokiem całość. I kiedy się tak cofnęłam stanęłam bardzo blisko tego Francuza, który się nie odsunął, ja też nie zrobiłam kroku do przodu, bo było mi głupio. I staliśmy tak dłuższą chwilę kontemplując dzieło i w pewnym momencie poczułam jak jego oddech ( być może mocniej wciągnął,a potem wypuścił powietrze) musnął skórę na mojej szyi. Stałam tam potem jeszcze, aż sobie poszedł. Ale to było miłe :) Zdarzenie, jak z rpg :P

Potem przeszłam przez ciemne pomieszczenie, gdzie po kolei słychać było szum wiatru, kapanie wody i w końcu dźwięki płomieni. Bardzo trójwymiarowe. Dla mojego wrażliwego słuchu było to jak pieszczota.
Później w domu oglądałam sobie na internecie prace tego malarza, ale to nie było to. Zupełnie. Jeśli macie możliwość, okazję i ochotę to przejdźcie się do Muzeum Narodowego, bo naprawdę warto to zobaczyć. Tym bardziej, że przedłużyli godziny otwarcia do 20stej, aż do ósmego.