środa, 30 czerwca 2010

Przed wyborami

W zwiazku z dagmarowym oburzeniem zwiazanym z moim ostatnim wpisem(usunietym) mam pytanie:
Czy ma dla was znaczenie prywatne zycie kandydata na prezydenta ( to czy ma rodzine, mial, jest z kims zwiazany, czy byl, czy tez nie byl wcale) przy stawianiu krzyzyka na wyborach?

wtorek, 29 czerwca 2010

Co wyrosło z jednej takiej



Specjalnie dla Jarka. Luna obecnie :)

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Mała Mi

Kto zna Muminki ( a chyba każdy tutaj) wie, co może kryć się za tą nazwą :) Opium przypomina ta postać zarówno z charaktery jak i wyglądu. Jest przedziwna, nieco inna od kotków, które mieliśmy. Długa i chuda, ale bardzo umięśniona. Niesamowicie silna, z czego korzysta, kiedy ktoś chce ją na przykład wziąć na ręce. To kot o bardzo sprecyzowanej świadomości czego chce w danym momencie, a czego nie chce.
Zanim otworzyłam kontener byłam pewna, ze nastąpi nieuniknione kilka (nascie,dziesiat,set)minut niepewności, nieśmiałości, ogólnego zagubienia. Ale skąd. Nasze koty były bardziej zszokowane i oszołomione niż ona. Zaczęła zwiedzać dom, każdy zakamarek, przemieszczając się z prędkością strzały. Nie przypominam sobie, ze widziałam szybszego kota. Od razu tez zaczęła narzucać dominacje innym kocim domownikom. Potrafi bardzo głośno warczeć i mruczeć gniewnie, przymyka oczy i kładzie po sobie uszy, przypuszczając pozorowane ataki. Wygląda to naprawdę imponująco :) Będzie się działo :) Zasadniczo przez caly wieczor i nastepny dzien koty ( zadne ) nie zwracaly na nas najmniejszej uwagi. Lunares i Rune zbyt zafascynowane nowoprzybyla, Opium zbyt zajęta, a Leila zbyt obrażona.
Wczoraj, z racji całodziennego wyjazdu do Gaja, podjęłam ryzyko zostawienia kotów samych sobie. Tomka dość denerwowało to wzajemne skakanie sobie po głowach, syczenie, warczenie itp. Pomyślałam sobie, ze one i tak muszą ustalić miedzy sobą parę rzeczy i może lepiej, żebyśmy tego nie widzieli :) Tomek wróżył nam zastanie przynajmniej 2ch sponiewieranych kocich zwłok, ale obyło się bez ofiar :) Koty zachowywały się już względnie normalnie.
Opium tez od wczorajszej nocy i cały dzisiejszy dzień zaczęła nas dostrzegać. Mruczy, mryta ( chociaż trochę inaczej niż nasze koty, nieco głębiej)pakuję się na kolana ( jak ja ją zrzucam, to idzie to Tomka i na odwrót ;) , miauczy zirytowanym tonem, kiedy przestajemy ją głaskać, a ona akurat ma na to ochotę. Irytuje się, że nie może wejść na antresole gniewnie machając ogonem. Jest takim połączeniem wcielonego diabła i rozkosznego aniołka :)

środa, 23 czerwca 2010

Strata czasu

Ponieważ znów wow nam się przejadł, po jednodniowych dyskusjach, w co tu grac,( ja byłam w ogóle przeciw grom online) zdecydowaliśmy się na LOTRO. Gra wydała mi się śliczna, jak z obrazka, ale zupełnie na innej zasadzie, niż cukierkowy Aion. Moim zdaniem ta grafika żyje, w taki wyjątkowy naturalny i niepowtarzalny sposób. Drzewa poruszają się na wietrze, woda ( ach ta woda, najpiękniejsza, jaką widziałam w grze)migocze, marszczy się, odbija płynące po niebie chmury. Można siedzieć nad brzegiem, grac sobie na lutni i zapomnieć o bożym świecie :)

Ale nie o tym chciałam pisać. Kiedy zaproponowałam Dagmarze wspólne granie odpowiedziała mi, ze nie ma teraz ochoty na nic on line i właściwie to szkoda na to czasu i życia. Cóż mogłam powiedzieć na te argumenty... Nie mogłam jednak przestać o tym myśleć. I oto konkluzje.
Dla mnie granie z przyjaciolmi jest spedzaniem z nimi czasu, ktorego normalnie, REALNIE nie ma szansy spedzić. Nie ma szansy na spotykanie sie na trzy godziny dziennie, codziennie, robienie czegos razem, przezywaniem czegos razem...Mozna sie spotkac raz w tygodniu, jednak... malo kto sie tak czesto spotyka w realu.( jesteśmy coraz starsi i mamy coraz więcej własnych rodzinnych spraw, które pochłaniają życie towarzyskie. Problemów, po których człowiek nie ma ochoty już się z nikim spotykać) W ostrzeżeniach do gier pisza, zeby nie zapomniec o spotykaniu sie w rzeczywistosci z przyjaciolmi, ale tak naprawde to wlasnie gry daja nam mozliwosci kontaktu, ktorych normalnie nie mamy.
A może ja mowie już jak jakiś nerd, który świata poza komputerem nie widzi...W pewnym momencie jednak poczułam się trochę smutna, kiedy sobie pomyślałam, ze Dagmara woli godzinę dłużej dziennie pospacerować z psem niż spędzić ze mną w grze...bo to dla niej strata czasu.

Jak sójka za morze

Wybierałam się do tej Holandii i wybierałam, ale w końcu zostałam w domu. Perspektywa spędzenia trzech dób w samochodzie okazała się zbyt wielkim poświęceniem. Albo jestem już zbyt stara, żeby tak jeździć, albo zbyt wygodnicka, albo po prostu zbyt rozsądna :)
W każdym razie, o ile wszystko dobrze pójdzie ( ci ludzie z hodowli są jacyś święci, bo znów poszli nam na rękę. (jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze)) to kot będzie jutro w posiadaniu Tomka, a w sobotę już w moich ramionach :)

czwartek, 10 czerwca 2010

Opium

Decyzja podjęta. T. bierze 4 tysiące i w przyszłym tygodniu jedzie do Holandii po Opium :>