piątek, 25 listopada 2011

Skyrim, kawały o Żydach i moje stare osiedle.

Jakoś się tak zbieram i zbieram do napisania czegoś, ale zawsze coś odrywa moją uwagę. Tematy się gromadzą, a potem, kiedy znów mam ochotę na pisanie, to przytłacza mnie ilość tematów i w rezultacie...nie piszę o niczym. No, ale usiadłam.
Temat pierwszy: Skyrim. ( tak, nawet nauczyłam się to w końcu poprawnie wymawiać :P )
Co do tej gry miałam nieco inne plany, zdecydowanie planowałam ją zostawić na później ( po tym, jak skończę Batmana), ale "wpadłam" chwilę za tworzeniem postaci i po prostu...zaczęłam grać. Elder scroll mają w sobie coś niesamowitego, co zaspokaja totalnie moje niemałe potrzeby. Mianowicie możliwość zwiedzania świata. Jestem szczęśliwa mogąc zwiedzać jaskinie, lochy i zamczyska ( z których żadne nie jest takie samo!). Snuję się po bezdrożach, do tej pory na własnych nogach, od dzisiaj na koniu i z biegnącym obok mnie kandydatem na męża (a co! niech sobie zasłuży ;) Ach ten koń...temat na osobnego posta na blogu ;)
Wątek główny nie powala na kolana ( póki co), ale jak zauważył jeden mój znajomy - przy serii Elder scroll pracuje 150ciu grafików i pół scenarzysty :)
W każdym razie gram i dobrze się bawię.
Dwa dni temu nawet weszłam na wyższy lvl bycia no lifem, bo siedzieliśmy ze znajomymi na skypie. Oczywiście każde w swoim Skyrim ^^

Temat drugi: ( który z pierwszym nie ma zbyt wiele wspólnego)
Nienawidzę kawałów o Żydach takich z czasów Holocaustu. Po prostu nie cierpię i jeśli chodzi o to jestem potwornie nietolerancyjna i kiedy ktoś je opowiada mam ochotę głośno krzyczeć. Nie umiem pojąć, jak ktoś może żartować z takiej potworności. Trzeba być wyjątkowo pustym, albo wyjątkowo głupim.

Temat trzeci: Dzisiaj po raz pierwszy od siedemnastu lat pojechałam na osiedle, na którym mieszkałam jako mała dziewczynka i urządziłam sobie mały spacer. Okolica zmieniła się tak strasznie...Tam gdzie kiedyś były stare domy i pola teraz zamknięte osiedla, sklepy, stacje benzynowe...Tam gdzie był wielki staw wielkie apartamentowce. Moje osiedle zapamiętałam jako nową wielką płytę i puste trawniki. Teraz jedynymi rzeczami, których nie tknęła ręka ludzka, a jedynie nadgryzł czas były drogi, przedszkole i szkoła. Przez te siedemnaście lat bloki wytynkowano i pomalowano na paskudne kolory. Tynk i farba już zaczynają odłazić przez co bloki sprawiają wrażenie starych i odrapanych. Co mnie uderzyło to jakaś taka...wyzierająca zewsząd bieda. W większości mieszkań są stare drewniane okna, co mnie dosłownie zszokowało, bo na Ruczaju są powymieniane właściwie wszystkie.
W naszym dawnym mieszkaniu okropnie brudne stalowe żaluzje zaciągnięte na głucho, co sprawiało bardzo przykre wrażenie...
I te drzewa. Nie przypuszczałam, że przez te lata tak bardzo wszystko zarośnie...
Wrażenie ogólne...żałuję, że tam pojechałam. Teraz moje wspomnienia przykrywa jakby woal tego, że teraz już wiem, jak to wygląda obecnie, przez co stały się takie nieco...zepsute :/

4 komentarze:

  1. nie skończyłaś batmana?! ych, a jakiś durny skyrim ci w głowie, naprawdę :P przy batmanie pracowało co najmniej dwóch scenarzystów jak dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie są stare drewniane okna i nie zależy mi na wymianie, bo i tak w mieszkaniu jest ciągle za gorąco;) Ale zgadzam się, że takie spotkania z przeszłością są rozczarowujące. W czasach szkolnych jeździłam co roku na wakacje do takiej jednej wsi na Orawie, do której wtedy autobus z Rabki docierał 3 razy na dobę, wielu gospodarzy orało pole pługiem ciągniętym przez konie, na każdym podwórku biegały kury i co wieczór dostawałam mleko prosto od krowy, takie ciepłe i pianką na wierzchu:) Bardzo chciałam pokazać to miejsce Michałowi, więc wybraliśmy się na kilka dni. No i niestety: piękne drewniane domy zostały zastąpione paskudnymi murowanymi wprost z katalogów, po krowach i koniach nie zostało ani śladu. Kury są jeszcze w kilku obejściach, ale chyba już niedługo. Poza tym wybudowali nową drogę w kierunku na Chyżne i środkiem wsi jeżdżą ciężarówki. Bardzo to było dla mnie smutne, chociaż miejscowi pewnie się cieszą z tego, co im się wydaje poprawą jakości życia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano nie skończyłam. Wiąże się to również z tym, że T. jest w Polsce a ja mam zainstalowanego Batmana na jego kompie. Gra jednak zbyt mi się podoba, żebym ją miała na zawsze porzucić. Zresztą przyszedł mi do głowy temat, który zasługuje na osobny post :)
    Co do tego, co pisała Dagmara: Dlatego właśnie nie chcę się wybrać do mojej dawnej stadniny w Michałowicach. Bo we wspomnieniach po tamtym dziedzińcu chodzę ja osiemnastoletnia w butach do konnej jazdy i wyciągniętym swetrze, a 12stoletni syn właścicieli wyśpiewuje jasnym głosem piosenki...Nie chcę tracić tych wspomnień. A zmieniać nie ma po co.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do starych, fakt, czasem szkoda wracać, by ich nie zniszczyć, trzeba więc teraz szukać nowych, coraz to nowych miejsc, z których znów powstaną takie cudowne wspomnienia :).

    OdpowiedzUsuń