środa, 23 czerwca 2010

Jak sójka za morze

Wybierałam się do tej Holandii i wybierałam, ale w końcu zostałam w domu. Perspektywa spędzenia trzech dób w samochodzie okazała się zbyt wielkim poświęceniem. Albo jestem już zbyt stara, żeby tak jeździć, albo zbyt wygodnicka, albo po prostu zbyt rozsądna :)
W każdym razie, o ile wszystko dobrze pójdzie ( ci ludzie z hodowli są jacyś święci, bo znów poszli nam na rękę. (jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze)) to kot będzie jutro w posiadaniu Tomka, a w sobotę już w moich ramionach :)

5 komentarzy:

  1. Śliczne pędzelki :) Mam nadzieję, że dobrze zniesie podróż.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem ona ma takie sobie te pedzelki. Ale Lunares niesie w sobie silny "pedzelkowy gen", wiec mam nadzieje, ze jedno + drugie dadza mlode z TAAAAkIMI pedzlami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie jej jeszcze urosną, to jeszcze kociak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona wygląda, jakby się urwała z planu "Resident Evil". Ale wiem, wiem, że takie umaszczenie daje potencjalnie bardzo różnorodne potomstwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń