Wybierałam się do tej Holandii i wybierałam, ale w końcu zostałam w domu. Perspektywa spędzenia trzech dób w samochodzie okazała się zbyt wielkim poświęceniem. Albo jestem już zbyt stara, żeby tak jeździć, albo zbyt wygodnicka, albo po prostu zbyt rozsądna :)
W każdym razie, o ile wszystko dobrze pójdzie ( ci ludzie z hodowli są jacyś święci, bo znów poszli nam na rękę. (jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze)) to kot będzie jutro w posiadaniu Tomka, a w sobotę już w moich ramionach :)
środa, 23 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Śliczne pędzelki :) Mam nadzieję, że dobrze zniesie podróż.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ona ma takie sobie te pedzelki. Ale Lunares niesie w sobie silny "pedzelkowy gen", wiec mam nadzieje, ze jedno + drugie dadza mlode z TAAAAkIMI pedzlami :)
OdpowiedzUsuńPewnie jej jeszcze urosną, to jeszcze kociak.
OdpowiedzUsuńOna wygląda, jakby się urwała z planu "Resident Evil". Ale wiem, wiem, że takie umaszczenie daje potencjalnie bardzo różnorodne potomstwo ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń