czwartek, 18 listopada 2010

Nocny alarm

Godzina 3.30. Głucha noc. Nagle rozlega się przenikliwy dźwięk domofonu. Jeden raz , drugi, trzeci, ten trzeci znacznie dłuższy od pozostałych. Wyrwani z T. z pierwszego najgłębszego snu ( poszliśmy spać 2.00) patrzymy po sobie nieprzytomnie. A domofon dzwoni dalej... (Zaznaczam, że mieszkamy w wolno stojącej kamienicy, z małą ilością lokatorów )W końcu T. wstał i poszedł odebrać. Domofon jest na tyle głośny, że doskonale słyszałam, co ktoś mówił.
- Słucham!
- Wojtusiu otwórz to ja - kobiecy głos, lekko jakby zdyszany, jak nawiedzony, ale pomyślałam, ze może mi się zdawać bo czułam się nieco zszokowana tą sytuacją. Tym bardziej, że w kamienicy nie mieszka żaden Wojtuś.
- Słucham...? Kto mówi?
- Wojtusiu, otwórz.
- Nie jestem żaden Wojtuś, chyba pomyliła pani mieszkania.
Chwila ciszy.
- Otwórz mi Wojtusiu.
Tomek odłożył słuchawkę. Popatrzyliśmy na siebie zdumieni, ja z lekko bijącym sercem. Po koparce grozy to już normalnie chyba się jakiejś nerwicy nocnej nabawię.
T. chyba nie do końca obudzony usiadł w fotelu i wpatrzył się w drzwi. Minęło może trzy minuty, domofon znów dzwoni.
- Halo! - Tomek niemal wrzasnął.
- Wojtusiu otwórz mi, to ja!
- Dzwoni pani do prywatnego mieszkania, jest środek nocy!
A ona dalej, jakby go zupełnie nie słyszała.
- Wojtusiu naciśnij ten duży biały guziczek, to się otworzy brama.
- Proszę pani, proszę przestać mnie nagabywać, bo zadzwonię na policję.
Cisza.
Tomek odłożył słuchawkę. W tej samej chwili znów dzwoni.
- ....
- Proszę mi otworzyć bramę. Ja tu mieszkam!
T. wziął bardzo głęboki oddech.
- A pod jaki numer chciała się pani dodzwonić?
Zawahała się przez chwilę. Pod 4.
- Nazwisko?
- Anna Kowalska.
Rzeczywiście ktoś taki tu mieszkał, ale byłam zaskoczona, ze a) dzwoni po ludziach w środku nocy b) mieszka sama pod numerem 4 ( my pod 2, wiec ciężko się pomylić) c) zachowuje się jak niespełna rozumu, albo pijana, a to bardzo rozsądna kobieta.
Tomek otworzył. Stał przy judaszu i potwierdził, że to rzeczywiście była ona. ( chociaż kto go tam wie, tez ma wadę wzroku i musi chodzić w okularach) Kroki na schodach, a potem dobiegające z góry ujadanie jakiegoś wielkiego psa...W kamienicy jest jeden pies, mały, należący do mojej siostry, która mieszka na tym samym piętrze co ja. Mogłabym nie być pewna, czy to moja wyobraźnia nie płata mi figla, ale Tomek też go słyszał.
Wydarzenie przedziwne...
Serce waliło mi w piersi jeszcze przez dobre pół godziny nie mogłam się uspokoić. Przez cały czas trwania tej sytuacji wyobrażałam sobie, że co najmniej nie wyjdziemy z tego żywi ><
Normalnie nic tylko czekać do nocy, wtedy mam największe życiowe atrakcje :>

4 komentarze:

  1. Ostatnie zdanie brzmi sugestywnie... A nie zaptytaliscie jej kolejnego dnia,dlaczego wdzwaniala do Was o takiej porze? Skoro jest tak malo sasiadow to latwo ja przydybvac i z lekka zjechac. A te Wojtus to kto? Jej pies czy synek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wojtuś to zapewne operator koparki.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie nie mam pojęcia. Ona ma syna, ale jest już dorosły i w sumie rzadko ją odwiedza. Może Wojtuś to jej wnuk? >< To z białym guziczkiem sprawiało wrażenie, że mówi do dziecka...

    Co do powiedzenia jej o tym...Nie, to nie jest osoba, którą można tak zjechać >< Za poważna...Ona się tak trochę alienuje od reszty lokatorów.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to jak na poważną osobę, to nieźle sobie poczyna po nocy.

    OdpowiedzUsuń