środa, 6 kwietnia 2011

RIFT

Jakoś tak się zdarzyło, że jednak kupiliśmy tego Rifta. Ja byłam nastawiona od przeciwnej do obojętnej, ale to Tomek podjął decyzję ( znalazł gdzieś na sieci edycję kolekcjonerską za 59 zł i powiedział, że to byłby grzech nie skorzystać. Po tym, co usłyszałam od Pawła byłam w stanie uwierzyć, że gra jest beznadziejna i do skreślenia.
Zainstalowałam, stworzyliśmy sobie postaci i...Mi się nie spodobało. Do czego mogłam się doczepić:
- gra ma bardzo dziwną grafikę. Jakby mix wszystkiego ( z wyjatkiem wowa) jest tam więc i lineage 2 i warhammer online i aion. Sprawia to, że nie widzi się takiego...watku przewodniego w grafice. Przynajmniej w pierwszym zonie.
postaci niby można zrobić dokłądnie, ale mają wokół siebie jakiś taki błyszczący nimb, który mi się nie podobna. Ale można sie do tego przyzwyczaić.
O dziwo, po raz pierwszy bardziej mi się podobają ludzie niż elfy :)


co robic:
Granie jest w sumie przyjemne. Dostaje się dużo questów, od 10 tego lvlu mozna chodzić na bg ( szybkie i przyjemne. rozgrywka nigdy nie trwa dluzej niz 10 min) i expi sie na Riftach. Rifty działają na zasadzie publick questów z warhammera. Zaprasza gracza do party, kiedy tylko znajdzie się w obrębie riftu. Niektóre klasy są w stanie same zamykać ryfty na tym samym lub nizszym lvlu, co jest mile, kiedy się gra razem. Dostaje sie xp za kazdy etap i nagrody ( w postaci kamieni, ktore potem wymienia się na itemy) ( każdy Rift ma inny scenariusz)
Z przez jakiś czas ignorowanego riftu wychodzą inwazje, to grupa mobów, która biegnie w kierunku wiosek i kampów w celu ich odbicia. Czasem takie inwazje zatrzymują się i okopują tworząc swoje mini kampy :) Po drobach czasem włuczą się bandy z przeciwnej frakcji ( enpeców), co też jest dość fajne.
World eventy przez duże w. Z tego, co do tej pory zauważyłam raz dziennie o różnych porach jest Inwazja. Wtedy cała frakcja na danym terenie jest zwoływana( komunikaty na ogolnym), żeby bronić lokacji ( a ta jest naprawda duża). Wszędzie otwierają się Rifty na rozmaitych poziomach ( Inwazje są "tematyczne" np Inwazja riftów sfery death albo fire ( w takich bralam udział do tej pory) , po drogach snują się bandy z inwazji. Częsci ludzi musi to wszystko wytłuc i pozamykać, cześć bronić miasta, bo zostanie przejęte. Muszę powiedzieć, że jak do tej pory to jest całkiem klimatyczne.
Codziennie jest dostępna pula daily questów na rifty ( zamykanie, zabijanie stworzeń z nich itp)


+ prześliczne mounty. Począwszy od koni różnej maści, przez antylopy, lwy z dziwnymi ogonkami ( te mi się podobają najbardziej), zółwie i bliżej nieokreślone stwory :)
- za małe torby jak na ilość rzeczy i ilość quest itemów.
+/- rzeczy na postaci. Itemy są przeważnie staranne i mnie się podobają. Nie ma tu bajkowych sukienek ( jak w aionie) ach ten jedwab i koronki idealnie czyste po przedzieraniu się przez bagna i krzaki :) rzeczy w Rifie sa nastawione na...użytkowość, co jest dość fajne. Nie są tak paskudnie realistyczne jak w Conanie.
Bardzo duży plus za pogodę. Noc jest ciemna, złote światło wypełnia cały las, kiedy wstaje dzień, czerwone, kiedy zapada zmrok. Kiedy pada deszcz ciemne chmury zasnuwają niebo( na . Oczywiście chmury płyną po niebie cały czas, co bardzo lubię. Nad wodą i bagnami snują się mgły.
+ woda! Mnie się osobiście bardzo podoba, bo jest taka żywa. Sama faluje, nie trzeba po niej chodzić, jak w wowie :P

Instancje: byliśmy w jednej i do tego tylko raz. Rozgrywka jest trudniejsza niż w wowie. zdecydowanie. Tu już nie może być mowy o radosnym paladynie, który może pokonać wszystko sam. Trochę trzeba się było postarać, ale było to przyjemne. Bossowie mieli nawet takie mini taktyki :) I z każdego leciał quest item ( kto grał w upiorne aionowe instancje bezitemowe to wie o czym mowie :P ) Ostatni boss był na szczyscie góry , gdzie przedzieraliśmy się przez autentyczną śnieżną burzę. Nie było NIC widać! Super klimatyczne :) To był jeden z przyjemniejszych momentów w grach w ogole.

Artefakty: coś dla wielbicieli farmienia rzeczy dziwnych. Na całym świecie, w różnych miejscach ( przeważnie skitrane pod pniami i w krzakach, chociaż zdarzają się i takie leżące sobie na drodze) można znależć fragmenty artefaktów, z ktorych się montuje większe całości. Jeszcze nie odkryłam czy za to jest coś więcej niż achievementy, ale zbiera się bardzo przyjemnie :)
Podsumowanie.
W jednej z recenzji Rifta przeczytałam: "RIFT ma taką cechę, że im więcej się w niego gra, tym jest ciekawszy, wymaga to jednak pewnej dozy cierpliwości, której chyba współczesnym graczom odrobinę brakuje." i patrząc po sobie podpisuję się pod tym czterema łapami. Jest w tej grze coś takiego, że nie poraża przy pierwszym dotknięciu ale potem wciąga coraz bardziej i w pewnym momencie człowiek się łapie na tym, jak bardzo mu się podoba ten świat.
Mam nadzieję, że mi się szybko nie znudzi. Dzisiaj wejście do kolejnej lokacji :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz