środa, 26 maja 2010

Ruczaj - mały ciek wodny o niewielkim spadku.

Zastanawiam się, skąd się we mnie wzięło pragnienie poznawania historii miejsc w których mieszkam. Z wrodzonej ciekawości na pewno, z faktu, że przez lata mieszkałam w domu o bardzo bogatej przeszłości, a może też z tchórzostwa...Nie oglądałam w młodości zbyt wielu horrorów, do dzisiaj mi to zostało. Po prostu chyba nie lubię się bać, a mam zbyt bujną wyobraźnię, żeby TAK PO PROSTU iść spać po obejrzeniu The Ring. Przypominam sobie film z przeszłości ( nie dam głowy za to, czy to nie był jeden z Egzorcystów)dom na przedmieściach, jak się okazało później wybudowany na starym indiańskim cmentarzu. Problemy właścicieli związane z porwaniem w zaświaty ich...córki? Kobieta taplająca się w błocie wśród kości na dnie wykopu na basen...Tą scenę do dzisiaj mam w głowie. Niby nic strasznego, ale dla mnie..brrr.
Może ten film był jednym z czynników,które sprawiły, że tak bardzo dbam o poznanie historii miejsca, w którym mieszkam, czy choćby nocuję. ("Co tu było kiedyś?" :> )
Owoce owej ciekawości noszę w głowie do dziś. Opowieści starych ludzi, którzy już dawno umarli, a z którymi mogłam godzinami rozmawiać o tym, co gdzie było, gdzie kto mieszkał, co się stało tam, czy tu. Niewyjaśniona do dziś tajemnica, do kogo należała znaleziona na strychu w domu rodziców czaszka...
Dzisiaj jednak chciałabym napisać o Ruczaju. Pewnie mało kto z nowych mieszkańców zdaje sobie sprawę z tego, że miejsce to pokrywały bagna i torfowiska. (W ramach małego testu zapytałam dwie znajome mieszkanki Ruczaju, skąd, ich zdaniem wzięła się ta nazwa. Zrobiły wielkie oczy.)
Ruczaj zmienia się tak bardzo, że z trudem mogę sobie przypomnieć, że istotnie, tam gdzie kiedyś były pola i sady, wiele lat temu, kiedy nabyliśmy kamienicę, wyrosły nowe bloki. Kiedyś była to garstka smutnych wieżowców, które urywały się nagle i dalej był już koniec Krakowa. W naszej ulicy jeszcze do niedawna były ślady torów. Skąd i dokąd prowadziły...? Nie wiem.
Obok kamienicy, w której mieszkam jest działka z wielkim ...to się chyba nazywa basen melioracyjny. gromadzi się w nim woda z okolicznych terenów i zasypanych torfowisk. Wydawać by się mogło piękna zielona działka. Tylko, że nigdy nic się na niej nie wybuduje. Ciekawa jestem, jak wiele osób o tym wie. Pewnie niewiele.
Mieszkam więc na bagnisku. Czasem lubię usiąść na oknie, zamknąć oczy i wyobrażać sobie, że przeniosłam się sto...dwieście, trzysta lat w przeszłość. Oczyma wyobraźni widzę ruczaj, ten prawdziwy ruczaj, od którego miejsce wzięło swoją nazwę. Czuję zapach mchu, słyszę dziwne dźwięki i głosy ptaków...
Lubię taki czarno zielony nastrój.
Mniej miłe są myśli wybiegające do przodu...Co będzie tu kiedyś, za 100, 200 lat? Tak samo nie poznamy tego miejsca, jak ludzie z przeszłości nie poznaliby dzisiaj. Jak bardzo będzie wybetonowany świat...? A może wszystko obrośnie zielenią...

A wy? Zastanawialiście się kiedykolwiek nad miejscem, w którym mieszkacie?

8 komentarzy:

  1. Na zajęciach (swoją drogą odbywających się na Kampusie) studenci byli w lekkim szoku, że poetycki synonim strumienia czy potoku to właśnie ruczaj, ale nie dziwi mnie to już tak bardzo jak kiedyś :). Ja horrory uwielbiam i nawet jak jestem sama, choć ostatnio trochę się potem bałam, zwłaszcza odgłosów z mojej nawiedzonej lodówki ;). I mam tendencje do sprawdzania, kim był facet, po którym nazwana jest ulica, na której mieszkam, tak dowiedzialam się, że Szafran to jakiś gość od ceramiki, a teraz tego problemu w ogóle nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ten film o duchach to nie "Egzorcysta", tylko "Poltergeist" - jeden z moich ulubionych filmów. Krąży miejska legenda, że główni członkowie ekipy tego filmu zaczęli potem umierać w tajemniczych okolicznościach, na czele z tą dziewczynką... :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa, ja juz znam te mrozace w zylach historie o smierciach ekipy i aktorow, ktore podnosza ogladalność. Tak samo rozpisywano sie o gosciu, ktory komorka zfilmowal jako pierwszy katastrowe prezydenckiego samolotu i umiescil ja na youtube. potem wyladowal w szpitalu, gdzie go ktos zabil. Wczoraj czytalam z nim wywiad i jak widac ma sie swietnie :>
    Co do filmow to niedawno ogladalam ( nie do konca, bo nia mialam odwagi) dziwny horror Paranormal Activity. Bylo w nim cos...przerazajaco naturalnego. Wszystko zostalo tak pokazane i przedstawione, ze NIE MOZNA bylo nie wierzyc. Jakbym nie byla dzisiaj sama w domu, to mysle, zebym go sobie obejrzala do konca.

    OdpowiedzUsuń
  4. O "Paranormal Activity" pisałem na blogu jakieś pół roku temu, ale miło, że w końcu na ten film trafiłaś. Żałuj, że nie obejrzałaś do końca. Są zresztą dwa różne zakończenia tego filmu, w zależności od tego, którą wersję miałaś.

    A co do "Poltergeista" i plotek o śmierci aktorów - nie ma się co ekscytować, przecież napisałem, że chodzi o tzw. urban legend. Ale jak w każdej urban legend, tak i w tej coś jest. Naprawdę 4 aktorów, którzy byli zaangażowanie w produkcję "Poltergeista" (oraz jego sequeli) zmarło wkrótce po zakończeniu zdjęć. Swoją drogą niedawno zmarła Zelda Rubinstein, która wcieliła się w rolę medium - tę postać zapamiętam chyba do końca życia. Niesamowita.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie mogłabym się podpisać pod Twoim postem, bo mam bardzo podobnie. Dlatego między innymi uwielbiam stare plany Krakowa, pomagają wyobrazić sobie, jak to kiedyś było. Akurat mój blok ma dość krótką historię, a wcześniej były tu pola wsi Prokocim i trochę dalej tereny kolejowe. Nic szczególnie ciekawego. Za to jakiś czas temu, grzebiąc w archiwum w poszukiwaniu zupełnie innej informacji, trafiłam na listę żydowskich mieszkańców kamienicy na Warneńczyka. Mniej więcej połowa lokali miała żydowskich lokatorów. Podgórze w ogóle było pod tym względem ciekawe, bo ludność katolicka i żydowska była tutaj przemieszana, a nie podzielona na dwie odrębne grupy - jak na Kazimierzu. Ciekawe, czy ktoś z tych ludzi przeżył wojnę. Jeśli chodzi o duchy, to chyba właśnie Podgórze powinno być najbardziej nawiedzoną częścią Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja babcia bardzo duzo mi o tym opowiadala, bo ona przez wiele lat mieszkala na Smolki.
    Co do Krakowa, to jak zaczynalam pisac moj romans...nazwijmy go...Powolanie :P ( dla Pawla i Beaty kazdy moj romans nosil tytul Powolanie) to siedzialam w czytelni i zaglebialam sie w stare plany krakowa, ksiazki o murach , ktore bronily miasta itp. Strasznie mi sie to podobalo :) Ale wydaje mi sie, ze w ksiazce ciezko przekazac, ze ma sie taka wiedze. Pawel kiedys mowil, ze przeczytal cala ksiazke o mlynach, bo to tylko, zeby w powiesci fantasy znalazla sie wzmianka, ze "zarna glosno pracowaly" czy cos w tym stylu :P

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja czekam na jakiś Twoj romans. Tylko ukończony. Niechby miał nawet tytuł Powołanie. I mówię zupełnie serio.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niee...nie bedzie romansow :)

    OdpowiedzUsuń