Rozmowa T. z mamą, która pracuje w aptece:
Mama T: W naszej aptece przez ten weekend była promocja jednej firmy i prezerwatywy oraz woda utleniona w saszetkach były za jeden grosz od sztuki.
T: Och! Czemu nie powiedziałaś? Zrobilibyśmy sobie zapas...wody utlenionej...oczywiście: dokończył nieco zakłopotany
:P
niedziela, 20 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zawstydziła go myśl o tym, że jego mama może pomyśleć, że jej kochany synek robi rzeczy na "s"? ;)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, a ty bys powiedziala mamie, ktora akura szlaby do apteki: "Mamo, przyniesc mi przy okazji paczke niebieskich durexow"? :>
OdpowiedzUsuńPrzy rodzicach to zawsze dosc...niezrecznie. Mimo, ze oni wiedza, ze my wiemy , ze wiedza :P
Pod tym względem jestem mało wyemancypowana, wolę kiedy faceci załatwiają takie sprawy. Prezerwatywy kupiłam osobiście raz w życiu i czułam się wtedy jakoś głupio ;) Zresztą przy kupowaniu pigułek też miałam wrażenie, że czuję na sobie palący wzrok katolickiej farmaceutki ;)
OdpowiedzUsuńPrezerwatywa za grosz... Brzmi to nieco podejrzanie. Może przeterminowane były i wyprzedawali... Jesli tak, to się Wam upiekło, bo mógłby być barciszek lub siostra dla Kamila! Ale by było! :)
OdpowiedzUsuń