piątek, 15 lipca 2011

Bukiet dla mojej siostry


















5.45 pobudka. Po niemal nieprzespanej nocy ( pelnia, nerwy) zerwalam sie dziwnie rozbudzona. Choc nie przepadam za rannym wstawaniem byl cel
Gielda Kwiatowa. Miesci sie ona przy ulicy Balickiej i jest otwarta w osobliwych - ale calkiem oczywistych godzinach: 4 rano - 9 rano.
Jedak o 8 juz prawie nikogo tam nie ma( bylysmy juz w zeszlym tygodniu, zeby zrobic rozeznanie). Doswiadczenie ciekawe. Ponury poranek i na tle mokrego asfaltu i betonu morze kolorowych kwiatów.
Tylko mniej wiecej wiedzialam, co chce zrobić. Magda w ostatniej chwili ( 12 w nocy) zmienila zdanie co do ksztaltu bukietu, ktory mialam dla niej wykonac.
Bukiet z bialych kalii wydawal sie cudownie prostym i bezproblemowym rozwiazaniem. JEDNAK W mojej rodzinie panuje poglad, ze kalie sa kwiatami pogrzebowymi
i przynosza nieszczescie. Ja sama przesadna nie jestem, ale dla spokoju sumienia siostry postanowilam zmienic koncepcje.
Chyba z godzine z hakiem chodzilam po calej gieldzie, szukajac odpowiednich ( kolorystycznie) a takze swiezych kwiatow. Wybor nie byl wcale prosty dla kogos,
kto sie kompletnie na tym nie zna. W koncu sie zdecydowalam. Musze przyznac, ze jakos nigdy w kregu moich zainteresowan rozmyslaniowych nie znalazl sie
problem robienia bukietow. Kleje do zywego, brokaty, klejnociki, oslonki, mikrofon z gabka, gdzie upycha sie bukiet, zeby dluzej zachowal swiezosc...
powiem szczerzem, ze nie wyszedl o wiele tanszy o tego, co trzeba by zaplacic w kwiaciarni :) Ogrom rzeczy do kwiatów i do slubow, ktory zalegal w malych sklepikach na gieldzie nieco zaskakiwal. Nie mialam pojcia, ze jest tam takie "slubne zaglebie" :)

Kiedy wrocilismy do domu oczywiscie dlugo nie moglam sie zdobyc, zeby zaczac to w ogole robic. Troche nie mialam odwagi. Co prawda ( gotowa na to, ze
oczywiscie cos zepsuje) kupilam dwa mikrofony, ale wciaz mialam tylko dwa bukiety kwiatow. Bukiet mial byc z bialych roz ozdobionych zlotym brokatem i eustom
( bardzo teraz popularnych kwiatow).
W miedzyczasie poszlam do fryzjera i ufarnowalam sie na RUDO! - efekt zacmienia spowodowanego stresem, bo mialam nieco inne kolorystyczne plany, ale
efekt mi sie podoba :)

W koncu zabralam sie za bukiet. Najwiecej pracy bylo przy pokrywaniu brokatem blatkow roz. Dluga, nuzaca i meczaca praca w niewygodnej pozycji,
ale efekt ciekawy :) Oczywiscie nie zadowolilam sie zwyklym, grzecznym bukietem ( taki byl plan) ale wymyslilam sobie, ze ladniej bedzie,
kiedy kompozycja bedzie splywac! Efekt...Ocencie sami. Nie jestem do konca zadowolona, ale chyba jak na pierwszy raz bez instrukcji krok po kroku,
a jedynie wiedziona wlasnym wyobrazeniem JAK TO POWINNO BYC ZROBIONE, nie poszlo tak zle. Mam nadzieje, ze pannie mlodej sie spodoba, bo jeszcze
nie miala okazji zobaczyc.
Jesli jej sie spodoba ( i nie rozpadnie sie w kosciele, ani w drodze do kosciola...ani Z! ani przez pierwsze dwie godziny, ani nie zwiednie
do jutra, bede to uznawac za maly sukces ;)
PS. Magda wlasnie przyszla i ogladala bukiet. Bardzo jej sie podobal i mam nadzieje, ze byla szczera w swym zachwycie nad moim rekodzielem :P

2 komentarze:

  1. Podobają mi się te zwisające listki/kwiatki w zielonym kolorze. Co to właściwie jest? :)
    Natomiast złote kulki podobają mi się najmniej, moim zdaniem niepotrzebne, bo kwiatki są ładne same w sobie. Ale rozumiem, że takie było zamówienie. Ogólnie bukiet udany, nie wygląda na domową robotę :) Był świeży do końca imprezy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest swiezy do teraz. I prawie wszysto sie utrzymalo do konca. Jeden z zielonych pedow ( pojecia nie mam, co to jest, ale kupilam, bo mi sie bardzo podobalo :P ) odpadl, kiedy moja mama ( opiekujaca sie bukieten na czas skladania zyczen) zaczela witac sie Z ROZMACHEM z rodzina. Ja tylko patrzylam ze zgroza, jak tymi kwiatkami macha :P

    OdpowiedzUsuń