Paskudna pogoda, mży łamane przez pada, a ja w dobrym humorze. Ostatnio siostra zostawiła mi pod opieką psa i z tymże psem włóczyłam się po okolicznych łąkach i zagajnikach, dziarsko maszerując z parasolem lub bez w moich ukochanych kaloszach! Myślałam, że po roku zachwycania się gumowymi bucikami mi przejdzie, myliłam się :>. Nie wiem właściwie skąd wynika ta przyjemność z chodzenia w kaloszach. Niewątpliwie praktyczne, bo cały Ruczaj rozkopany i albo coś budują, albo remontują, ale tez fakt, że sobie MOGĘ chodzić po kałużach i ( nie ukrywam) robię to specjalnie. Jak dziecko ^^ Zresztą ja uwielbiam takie małe przyjemności :) Samo uczucie, kiedy są na moich stopach przywołuje wspomnienia z czasów, kiedy jeździłam konno ( byłam piękna, młoda i piekielnie zgrabna :> ) gumiaki wchodziły w skład "mundurku".
Szłam sobie dzisiaj więc do Dagmary ( podtrzymać ich na duchu przy remoncie podłogi) i obmyślałam książkę, która bardzo mi się sklarowała pod tym właśnie tytułem "Wolność biega w kaloszach" :P I czułam się dobrze :)
poniedziałek, 25 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nooo, super! Tytuł jest, to teraz powolutku, powolutku spróbuj napisać resztę i bestseller murowany ;)
OdpowiedzUsuńJaka przyjemna i pozytywna notka! :)
OdpowiedzUsuńA bo mi wlasnie jakos tak pozytywnie ;)
OdpowiedzUsuń