sobota, 19 lutego 2011

Dzień drugi.

Poranna waga:67,6
Wstałam rano i wypiłam szklankę wody z cytryna. Zupy nie mogłam sobie odgrzać, gdyż w piecu wygasło, a my wciąż nie mamy płyty indukcyjnej. Będę więc zmuszona odgrzewać ją metoda naszych prababć, na rozgrzanej płycie od pieca. Już widzę te momenty, kiedy będę wolała chodzić głodna, niż ruszyć tyłek i to odgrzać :P
W ramach poprawienia sobie nastroju poszłam do fryzjera. Musze powiedzieć, ze bardzo jest milo, kiedy się tak zajmują człowiekiem :)
Potem, co było owocem moich dość długich przemyśleń, poszłam do sklepu ze zdrowa żywnością, gdzie nabyłam zdrowa żywność dla dziecka ( w tym znakomite konfitury śliwkowe. przyznaje się! oblizałam łyżeczkę. PYCHA! ) a także ekologiczna pastę do zębów ( podobno w normalnej paście jest potwornie dużo chemii), ekologiczne mydło, krem do twarzy, a także maseczkę z zielonej glinki. Nie wystarczy mi, ze będę szczupła, chce być szczupła i piękna!
Po powrocie do domu oblepiłam się zieloną glinką. Po paru minutach wyschła tworząc zieloną skorupę na twarzy. Wtedy oczywiście zadzwonił domofon! Udałam, ze mnie nie ma :P Przetestowałam tez pastę. Smakuje jak kreda z woda z dodatkiem mięty, ale myślę, ze da się przyzwyczaić.
Poszam na długi spacer, gdzie maszerowałam sobie na tyle raźno, na ile pozwalała mi czytana książka :P
Czułam się bardzo dobrze, tak lekko. Trochę głodna, ale dało się wytrzymać. Szkoda, ze na głodnego zupa nie smakuje lepiej. O dziwo, nie chce mi się pić za bardzo i wydaje mi się, że piję mniej niż zazwyczaj.
Wieczorna waga - 67 kg

2 komentarze:

  1. Co z piwem malinowym? Nie możesz go pić do końca diety? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieee. ale w ogole nie mam ochoty na alkohol. Zrobie sobie odwyk :)
    I chcialam ci powiedziec, ze! na polu jest calkiem milo, wiec idziemy z Kamykiem na spacer :)

    OdpowiedzUsuń